Sebastian Mazur: Pomyłka

Znów zaspałem. Do szkoły dotarłem prawie pięć minut po dzwonku. Z obawą otworzyłem drzwi klasy, gdyż było to już trzecie w tym miesiącu moje spóźnienie na lekcję języka angielskiego. Sala jednak była pusta.

Byłem bardzo zdziwiony. Pomyślałem, że może jest jakaś akademia, więc pobiegłem na salę gimnastyczną, ale tam zastałem tylko jakiegoś pana, który naprawiał dzwonek. Zdziwił się na mój widok, ale nie odezwał się ani słowem. Przypomniałem sobie, że mama nie rozumiała, dlaczego wychodzę z domu z plecakiem o tak wczesnej porze. Po długiej chwili patrzenia w okno, wpadłem na pomysł, by poszukać mojej klasy na dworze. Mogło się w końcu stać tak, że nasza pani od angielskiego zachorowała, a moja klasa wyszła na spacer z nauczycielem, który miał zastępstwo. Nie zwlekając ani trochę , poszedłem więc na dwór ich szukać. Najpierw pobiegłem do pobliskiego lasu. Pomyślałem, że są właśnie tam. W końcu często wybieramy się tutaj na lekcjach przyrody. Podróż była długa i męcząca, ale najgorsze było to, że nikogo nie znalazłem, oprócz jakiejś staruszki zbierającej grzyby. Sam również znalazłem kilka borowików i maślaków.

Nie rozumiałem, o co chodzi, ale po chwili znów coś wymyśliłem. Możliwe było, że zastępstwo było z naszym wuefistą i wszyscy są teraz na boisku szkolnym. Nie tracąc czasu, jak najszybciej ruszyłem w tamtą stronę. Usłyszałem jakieś krzyki. Miałem ogromną nadzieję, że to oni, jednak bardzo się rozczarowałem, gdy dotarłem na miejsce. Na boisku nie było nikogo, a te dźwięki dochodziły z podwórka obok. Bawiły się tam dzieci. Ja już naprawdę nie wiedziałem, o co chodzi. W tym momencie chciałem już tylko pójść do domu i zapytać się mojej mamy, co się dzieje. Ona zna odpowiedź na każde pytanie. Często bywało tak, że to właśnie ona przypominała mi o różnych rzeczach, na przykład o wyjazdach, wycieczkach czy konkursach, na które się zapisywałem, a później o nich zapominałem.

Poszedłem więc i niespodziewanie spotkałem mojego kolegę z klasy, Patryka. To on dostawał najlepszą ocenę z każdego sprawdzianu i to on był najbardziej punktualny ze wszystkich moich kolegów, więc zdziwiłem się na jego widok i zapytałem się go, dlaczego nie jest w szkole, a on mi na to odparł: "Po co mam chodzić do szkoły w soboty?"
W tym momencie uświadomiłem sobie, że jest dzień wolny od szkoły i to dlatego mama nie rozumiała, dlaczego wychodzę tak wcześnie z domu.

W poniedziałek okazało się, że to, iż szkoła i nasza klasa były otwarte, było zbiegiem okoliczności, ponieważ popsuły się niektóre dzwonki i kamery, więc przyjechał pan, aby je naprawić. I to wszystko. Postanowiłem więc zachować tę historię dla siebie, bo nie ma się czym tu chwalić.