Get Adobe Flash player

Rogala Kinga: Duch strzegący skarbu

Wśród starszych ludzi w Żeleźnicy krążyła opowieść o ukrytym skarbie zakopanym pod drzewem. Pewnego razu ktoś zobaczył, że w miejscu zakopanego skarbu o północy pojawiła się postać, która zniknęła, gdy przypadkowy przechodzeń ją ujrzał. Drzewo to rosło obok drogi. Przechodzeń później opowiadał, że był to duch pilnujący ukrytego skarbu. Ktoś inny znowu opowiadał, iż na drzewie zawieszony był obrazek z wizerunkiem świętego. Jeszcze inni mówili, że w miejscu zakopanego skarbu widzieli pojawiające się ogniki. Ogniki te nie były podobne do płomieni z palącego się ogniska , lecz zmieniały się kolory i wielkość płomienia. Jeszcze innym razem ktoś widział osoby, które ze sobą rozmawiały i w momencie, gdy obok nich ktoś przejeżdżał, znikały tak, jakby się rozpłynęły w powietrzu.

Pod wpływem tych opowieści kilku odważnych chłopców w tajemnicy postanowiło nocą (aby ich nikt nie zobaczył) pójść i odszukać ukryty skarb. Kiedy zrobiło się wystarczająco ciemno, uzbroili się w łopaty i lampy naftowe, ponieważ w tamtych czasach nie było jeszcze latarek elektrycznych. Nie czekając ani chwili, wyruszyli na poszukiwania.

Gdy dotarli pod drzewo, szybko wzięli się do pracy. Kopanie szło im bardzo ciężko, gdyż nie przypuszczali, że w tym miejscu znajdują się tak duże kamienie. Po pewnym czasie byli zmęczeni, więc postanowili chwilę odsapnąć. Siedli i zaczęli nasłuchiwać, gdyż zaczęło się dziać coś niepokojącego. Mimo pięknie rozgwieżdżonego nieba - słychać było szum tak, jakby zbliżała się burza. Po jakimś czasie wiatr zaczął wiać bardzo mocno, przyniesione źródła światła - pogasły. W oddali pojawiły się odgłosy łamiących się gałęzi. Odgłosy zaczęły się przesuwać w jedną i w drugą stronę. Było je słychać wszędzie. Po pewnym czasie te dziwne i przeraźliwe dźwięki zaczęły przechodzić w tętent biegnących koni. Chłopcy - nie dowierzając jeden drugiemu - pytali się wzajemnie, czy słyszą to samo. Włosy stanęły im dęba, a na ciele pojawiła się gęsia skórka. Z każdą chwilą odgłos biegnących koni zbliżał się coraz bardziej i zaczęło ogarniać ich jeszcze większe przerażenie. Poszukiwacze skarbu, nie czekając dłużej, wzięli nogi za pas i ile tchu biegli jak szaleńcy.

Tak skończyła się ich przygoda ze skarbem i duchem, który go pilnował. Chłopcy już więcej nie próbowali tam wracać, bo na samą myśl o tym, co przeżyli, zaczynali się bać.

Drzewo to rośnie do dziś. Jest nim naprawdę bardzo stara sosna tak gruba, że dwie osoby z trudem by ją objęły....... A skarb zapewne jest w dobrych rękach, bo pilnie strzeże go przecież duch.....

 

UCZESTNICZYMY W PROJEKCIE "PRACOWNIE KOMPUTEROWE DLA SZKÓŁ" WSPÓŁFINANSOWANYM PRZEZ UNIĘ EUROPEJSKĄ